Siła wspólnoty
Tradycja układania dywanów kwiatowych na procesję Bożego Ciała zmieniała się przez lata. Początkowo wystrój był skromny – używano żółtego piasku i gałązek, później zaczęto wykorzystywać kwiaty, a obecny sposób ubierania trasy ukształtował się po 1945 r. Trasę procesji o długości ponad kilometr pokrywa kolorowy, wzorzysty dywan kwiatowy szerokości dwóch metrów, natomiast pobocza zdobią młode brzozy i olchy, czasem proporczyki.
Układanie kwietnych dywanów, będące zwieńczeniem rozłożonych w roku przygotowań, rozpoczyna się zwykle około godziny dziewiątej i trwa do czternastej-piętnastej, w zależności od liczby osób, organizacji pracy czy długości odcinka.
Ekipy rodzinne tworzą poszczególne segmenty kwietnego dywanu. I choć zwykle nie ma głównego dyrygenta, który rozdziela zadania, każdy wie, co ma robić. Na miarę swoich sił i możliwości mobilizują się właściwie wszyscy, którzy czują się związani z parafią i tą pobożną tradycją. Kiedyś trasa procesji zmieniała się i biegła różnymi drogami, a obowiązek dekoracji danego odcinka należał najczęściej do mieszkańców danej posesji.
Parafia jak rodzina
Dzisiaj, po wyznaczeniu stałej trasy, zadanie rozkłada się właściwie na całą społeczność parafialną, a zwłaszcza na rodziny, których domy leżą przy trasie procesji. Tych rodzin jest ponad dwadzieścia i do ich obowiązku należy strojenie odcinka przy swojej posesji. Często ma on kilkadziesiąt, a nawet ponad sto metrów, dlatego trzeba zaangażować wielu członków rodziny i znajomych. Na główną ulicę spieszą i debiutanci, i zaprawieni w układaniu kwietnych kompozycji mistrzowie ceremonii. Dzieci, młodzież, dorośli. Prowadzi ich potrzeba serca i przywiązanie do tradycji kultywowanej od lat. Schodzą się z koszami, pudłami, wiadrami wypełnionymi liśćmi, stelażami niektórych konstrukcji, łodygami, korą i kwiatami zbieranymi zwykle od niedzieli poprzedzającej święto.
Rozdzielone zadania
Są pewne fragmenty trasy, przy których nie ma domów, np. odcinek przed kościołem wzięły pod opiekę pewne rodziny z parafii. Za część przed plebanią i czwarty ołtarz odpowiadają parafianie z Człop i Człopek. Pierwszy ołtarz i jego otoczenie stroją mieszkańcy Zielenia, bramę przy kościele – parafianie z Leśnika, a wierni z Kolonii Spycimierz dekorują kościół i ołtarz polowy. Od paru lat kilkumetrowy fragment trasy przed kościołem stroją Włosi ze Stowarzyszenia Infioritalia.
Szablony i kontury
Na jezdni szkicowane są biała kredą wzory, które zostaną wypełnione kwiatami. Niektórzy do rysowania używają szablonów wycietych z papieru kartonu lub sklejki. Z piasku lub czarnej ziemi usypywane są „stelaże”, utrzymujące większe kwiaty, gałązki i liście.
Z białym piaskiem, który wykorzystywany jest do mocowania kwiatów na dywanie kwiatowym, wiąże się ciekawa historia. – W przeszłości były u nas wydmy. Jeszcze w latach 20. ubiegłego wieku piasek podchodził nawet pod okna domów. Wysypywano nim m.in. umytą podłogę w domach. I ten właśnie piasek jest do dziś wykorzystywany do utrzymywania kompozycji kwiatowych. Obecnie w miejscu dawnych wydm rośnie las zasadzony przez księdza i dzieci. Do tej pory przywozimy stamtąd piasek na trasę procesji. Jednocześnie dla kontrastu wykorzystywana jest ciemna ziemia – opowiada Maria Pełka, była prezeska Parafialnego Stowarzyszenia „Spycimierskie Boże Ciało”.
Różne wzory
Zmieniają się również wzory. Kiedyś na dywanach układano wyłącznie motywy kwiatowe. W ostatnich latach zaczęły się pojawiać motywy religijne, takie jak hostie, monstrancje, krzyże, anioły, obrazy maryjne. Zauważono jednak, że niektórzy z uczestników procesji mają opory przed wchodzeniem na takie wzory. – Dla turystów taka różnorodność jest ciekawa, ale my w parafii Spycimierz robimy to przede wszystkim dla wiary. Na sposób układania dywanów kwiatowych wpływ mają także zmiany zachodzące w rytmie życia wsi i cywilizacyjny postęp (jak wszędzie i tu czas niebezpiecznie przyśpieszył). Kiedyś było dużo więcej czasu na układanie, a dzisiaj musimy robić to prędzej. Kiedyś wzory rysowało się ręcznie, dziś sięgamy po inspiracje także do internetu – dodaje Maria Pełka.